środa, 9 lutego 2011

Uniwersalna ładowarka, czyli kolejny sukces eurosocjalizmu

Po wprowadzeniu zakazu sprzedaży tanich i wygodnych tradycyjnych żarówek, europejski Wielki Brat zarządził kolejną rewolucyjną innowację, która z pewnością uczyni nasze codzienne życie wygodniejszym, bardziej przyjaznym środowisku i po prostu uczciwszym. Już wkrótce kupując telefon komórkowy nie otrzymamy do niego ładowarki. Hurra! Będziemy za to mogli kupić ładowarkę uniwersalną ze złączem mikro-USB i przez pewien czas pewnie odpowiednimi nakładkami.

Historia tego pomysłu jest w swej prostocie wzruszająca. Parę lat temu kilku eurobiurokratów z Komisji Europejskiej zadumało się głeboko nad wielorakimi konsekwencjami tego, że w 27 państwach członkowskich jest już używanych około 500 milionów telefonów komórkowych. Z właściwą sobie bystrością szybko dostrzegli, że na rynku istnieje też ponad 30 modeli różych ładowarek. Zauważyli też, że czasem każdemu zdarza się zapomnieć ładowarki a kiedy próbujemy pożyczyć od kolegi lub koleżanki to okazuje się, że nie pasuje. Poza tym szybko zrozumieli, że ilość ładowarek jest cholernie szkodliwa dla naszego środowiska naturalnego, a to z tej prostej przyczyny, że produkuje się ich zdecydowanie za dużo. Co za dużo to niezdrowo. Oczywista oczywistość.

Ta niepokojąca sytuacja nie mogła pozostawić europejskich urzędników obojętnymi. Dlatego w marcu 2009 roku: "Komisja Europejska postawiła producentom telefonów komórkowych ultimatum, oferując im możliwość dobrowolnego przyjęcia wspólnych standardów w zakresie ładowarek lub poddania się obowiązkowym przepisom UE." To jest cytat ze strony UE zachwalającej inicjatywę. Proszę zauważyć w jak specyficznym znaczeniu użyte jest słowo "dobrowolnie". W efekcie ultimatum 14 wielkich producentów komórek podpisało "dobrowolnie" porozumienie i niedługo będziemy spożywać jego owoce.

Nie chce mi się nawet wchodzić w rozważanie potencjalnych negatywnych implikacji tego pomysłu. Pewnie też nie wszystkie dadzą się w tej chwili przewidzieć, bo taka już jest natura centralnego planowania, że jego niedostatki wychodzą w praktyce. Podejrzewam, że niektórzy najwięksi producenci oszczędzą a my zapłacimy tyle samo. Sygnatariusze porozumienia mają oczywiście lepszą sytuację niż mniejsi producenci komórek, więc ładowarka ograniczy konkurencję. Z pewnością też spowolni prace nad wydajnością ładowarek, bo producenci po prostu nie będą mieli interesu inwestować w tym kierunku. Po paru latach prawdopodobnie zaczniemy sprowadzać ładowarki z USA lub z Chin.

Natomiast tym, którzy uważają, że wprowadzona przymusem uniwersalna ładowarka jest dobrym pomysłem, proponuję, żeby iść za ciosem i wprowadzić jak najszybiciej jeden typ baterii do wszystkich telefonów, jeden typ baterii do wszystkich laptopów, wspólny standard złączy, wyświetlaczy LCD i dalsze obowiązkowo wysokie i przyjazne środowisku wspólne europejskie standardy. Bo dlaczego nie? Przy okazji może wykończymy chińskich producentów. A bardziej serio to myślę, że choć uniwersalna ładowarka to pozornie mała rzecz, podobnie jak żarówki, to jednak wyraźnie wpisuje się w konsekwentą i bardzo niebezpieczną politykę ograniczania  konkurencji, wolności wyboru i rozszerzania zakresu ręcznego sterowania gospodarką europejską z Brukseli.

Niżej wkleiłem film promocyjny opublikowany na stronie internetowej unijnej inicjatywy. Film pozostawił na mnie zdecydowanie niemiłe wrażenie. Nie do końca też wiem jak odbierać jego przesłanie: "Życie jest proste gdy jedno rozwiązanie zaspakaja wszystkich". Dla mnie ma to wydźwięk zdecydownie sarkastyczny. Tym bardziej, że wschodnia część UE przerabiała przecież tę filozofię po wojnie przez kilkadziesiąt lat. No, ale może niewystarczająco jestem otwarty na postmodernistyczne, autoironiczne czy też eurosocjalistyczne sposoby arystycznego obrazowania...

3 komentarze:

  1. "Sygnatariusze porozumienia mają oczywiście lepszą sytuację niż mniejsi producenci komórek, więc ładowarka ograniczy konkurencję" - mam wrażenie, że nie nadążam. Co ma piernik do wiatraka? Nie żebym był jakimś entuzjastą socjalizmu, ale akurat standardowa ładowarka to nie jest zły pomysł (bateria również). Nie widzę powodów żeby producenci ładowarek nie mieli ze sobą konkurować. Przecież nikt nie mówi, że ma być jeden producent. W sytuacji ujednoliconego rynku konkurencja w zakresie parametrów będzie większa - nokia, samsung, czy LG nie zablokują nikomu możliwości tworzenia ładowarki do swoich aparatów, a lepsze parametry urządzenia będą wyróżnikiem mniejszych producentów. Przy aktualnym oligopolu taki ruch ze strony komisji ułatwi życie (i wejście na rynek) maluchom. Wolny rynek może wiele załatwić, problem w tym że wolnego rynku nigdzie na świecie nie ma. inną kwestią jest to, że koszty utylizacji odpadów elektronicznych są spore i raczej (chociaż nie dam głowy, bo nie badałem sprawy bardzo dokładnie) zyski z tytułu produkcji tego typu urządzeń nie pokryją kosztów środowiskowych. Wystarczy popatrzeć na analogie z polskiego rynku SDP - jesteśmy europejskim ściekiem płynów samochodowych - same koszty leczenia bezpośrednich skutków zatruć i usuwania degradacji środowiska są wyższe niż oszczędności właścicieli rozbieranych nielegalnie pojazdów.

    OdpowiedzUsuń
  2. Chodziło mi o to, że firmy sygnatariusze mają przewagę płynącą choćby z tego, że szybciej się mogą przestawić na nowy standard. W dyskusji o tym wpisie na innym blogu trochę złagodziłem moją krytykę, choć wciąż uważam, że tego typu standaryzacja nie powinna być w kompetencjach Komisji Europejskiej.
    pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  3. Z tym, że taka kompetencja że nie powinna generalnie być w kompetencji KE, akurat się zgadzam. Z naciskiem na słowo "generalnie". Bo jak nie ma innej organizacji, która proponuje inny standard (i ma możliwość nacisku na producentów), to akurat KE powinna go wprowadzić. Poza tym, nie odpowiedziałeś na mój komentarz :) Nie odniosłeś się do mojej tezy, że jednak ograniczenia konkurencji (a już w ogóle nadchodzącej ery sprowadzania wszystkiego z Chin) decyzja KE nie spowoduje. O ile widziałem tematykę drugiego bloga - publikujesz w środowisku ideologicznie nastawionym negatywnie do UE co, jak sądzę, przeważyło nad merytorycznymi argumentami w Twoim poście.
    Pozdrawiam serdecznie.

    OdpowiedzUsuń