Wiele osób wie już, że dzięki lokatom i rachunkom oszczędnościowym tzw. antybelkowym można uniknąć płacenia podatku od zysków z lokat. Poświęciłem tej kwestii jeden z wcześniejszych wpisów. Natomiast niewiele osób wie, że można również uniknąć płacenia podatku od zysków osiągniętych na giełdzie, osiągniętych na akcjach lub na innych papierach. W tym celu trzeba dokonać paru transakcji na kontraktach terminowych, więc tym którzy nie mają tu doświadczenia zalecam ostrożność.
Potrzebne są na początek dwa rachunki inwestycyjne z rachunkiem derywatów, otwarte w dwóch domach maklerskich (lub w jednym jeśli dopuszczalne jest zajmowanie pozycji przeciwstawnych). Następnie, na przykład, na kontraktach na WIG 20 serii wygasającej w marcu, więc FW20H09, otwieramy na jednym z rachunków pozycję na wzrosty i jednocześnie i po tej samej cenie na drugim rachunku taką samą pozycję na spadki. Dajmy na to, że w obu przypadkach otwieramy pozycję na jednym kontrakcie. W efekcie kiedy gdy ceny rosną, to co zyskujemy na jednym kontrakcie tracimy na drugim.
Celem całej operacji jest to, żeby zrobić stratę, która będzie zaliczona do bieżącego roku podatkowego i oczywiście przy tym nie stracić. Dlatego w momencie kiedy na pozycji na spadki lub wzrosty będziemy mieli taką stratę, która pozwoli nam zredukować nasze tegoroczne zyski, należy na chwilę zamknąć pozycję tracącą i natychmiast otworzyć pozycję taką samą i o ile to możliwe po cenie po której zamykaliśmy. Lepiej więc dokonać tej transakcji w chwili kiedy handel jest mało burzliwy albo na zamknięciu czy otwarciu sesji. Te transakcje muszą być oczywiście zawarte do 31 grudnia, bo tylko w ten sposób zaliczymy stratę w tym roku podatkowym.
Następnie pozycję, którą otworzyliśmy na nowo jak też pozycję na drugim rachunku, która cały czas zabezpiecza nas przed stratą, trzymamy aż do pierwszej sesji nowego roku. Wtedy zamykamy jednocześnie obie pozycje po tej samej cenie. Jeśli dokonujemy tej operacji na dwóch kontraktach (jednym na wzrosty, drugim na spadki), unikniemy poślizgu (co nie jest trudne) i zakładając, że prowizja maklerska za kontrakty wynosi 10 złotych, to wszystko to będzie nas kosztowało 60 złotych.
Tym, którym udało się osiągnąć spore zyski w kończącym się roku, taka operacja z pewnością się opłaci. Należy przy tym pospieszyć, żeby zdążyć przed końcem roku. Proszę też pamiętać, że trzeba mieć na obu rachunkach odpowiednio dużo gotówki na uzupełnienie depozytu w razie większych ruchów na giełdzie.
Trzeba też pamiętać, że skutkiem tej operacji jest tylko przesunięcie zysku na następny rok podatkowy, więc teoretycznie odsuwamy zapłatę podatku o rok. Natomiast nie widzę powodu dlaczego nie mielibyśmy dokonywać takiej operacji regularnie co roku, przesuwając zapłatę podatku, jak to się ładnie po polsku mówi ad calendas graecas. Oczywiście do czasu kiedy któryś rząd w końcu zrealizuje obietnicę zniesienia podatku Belki.
Trzeba też pamiętać, że skutkiem tej operacji jest tylko przesunięcie zysku na następny rok podatkowy, więc teoretycznie odsuwamy zapłatę podatku o rok. Natomiast nie widzę powodu dlaczego nie mielibyśmy dokonywać takiej operacji regularnie co roku, przesuwając zapłatę podatku, jak to się ładnie po polsku mówi ad calendas graecas. Oczywiście do czasu kiedy któryś rząd w końcu zrealizuje obietnicę zniesienia podatku Belki.
Jeśli ktoś z Czytelników zauważył jakiś błąd w tej strategii to bardzo proszę o komentarz. To samo jeśli ktoś wie, że to co opisałem jest nielegalne;) Natomiast z punktu widzenia etycznego sprawa jest dość oczywista, bo unikając płacenia podatku od zysków kapitałowych bronimy przecież tylko wypracowanych przez nas, często ciężką pracą, zysków. I to osiągniętych zazwyczaj dzięki kapitałowi, który wcześniej był już opodatkowany. Nie dajmy się fiskusowi!