piątek, 21 listopada 2008

Złoty środek – wpis programowy

Dotychczasowe wpisy miały charakter raczej eksperymentalny, bo uczyłem się na nich blog obsługiwać, a dopiero wpisem niniejszym oficjalnie blog otwieram.

Swoją drogą cieszę się, że w tamtych wpisach udało mi się uchwycić dosyć istotne momenty dla rynków finansowych. Po pierwsze, wygrana Obamy okazała się rzeczywiście kiepską wiadomością nie tylko dla uwiecznionego na zdjęciu byka, ale dla znacznie szerszego ich grona - od dnia wyborów giełdy w Stanach spadły o ponad 20%. Po drugie, wybicie się wykresu EURUSD dołem z trójkąta, który wyrysowałem w drugim wpisie, doprowadziło do znaczącego spadku ceny euro do dolara. Po trzecie, przebicie wsparcia na poziomie 850 punktów na S&P 500 było oczywiście dużym wydarzeniem, które jednak szybko zostało przyćmione przebiciem dołków bessy internetowej z 2002 roku. Przy okazji warto nadmienić, że na obserwacjach poczynionym w tych wpisach nie opierałem decyzji inwestycyjnych, bo od paru miesięcy ograniczam się prawie wyłącznie do gry na kontraktach terminowych na WIG 20 za pomocą systemu podążającego za trendem. Ale po kolei.

Jestem inwestorem o stosunkowo krótkim stażu. Co prawda dziesięć lat temu miałem przez chwilę parę akcji, a pięć lat temu trochę jednostek funduszy inwestycyjnych (w obu przypadkach straciłem), ale poważnie zacząłem się interesować rynkami finansowymi dopiero niecały rok temu. Przyznaję się z góry i bez bicia, że mam wykształcenie humanistyczne i że wciąż się naukami humanistycznymi zajmuję, więc inwestowanie i ekonomia były jeszcze niedawno dla mnie dziedzinami zupełnie nowymi. Zaczynam pisać ten blog po to, żeby usystematyzować wiedzę i doświadczenia, które dotychczas zdobyłem i po to, żeby mieć większą motywację do dalszej nauki. Mam też nadzieję na konstruktywną wymianę poglądów z czytelnikami bloga.

Nie wiem jeszcze, jaki ostatecznie kształt ten blog będzie miał. Nie będę raczej publikował na bieżąco stanu portfela, ale nie będę się też ukrywał z moimi inwestycjami:) Będę pisał o różnych instrumentach inwestycyjnych i będę starał się to robić w taki sposób, żeby było to zrozumiałe dla początkujących, pamiętając jak mi czasem brakowało tego typu informacji dla ‘opornych’. Będę też na pewno zdawał relację z moich kolejnych lektur. Nie chciałbym jednak przy tym imitować istniejących już blogów inwestycyjnych (linki do najciekawszych z nich można znaleźć na stronie) – no, pożyjemy, zobaczymy, co się z tego wykluje.

Krótko o tym, jakie strategie inwestycyjne stosuję. Jak wspomniałem od paru miesięcy ograniczam się prawie wyłącznie do kontraktów na WIG 20 i tu inspirację czerpię z lektur dotyczących podążania za trendem, a chyba pierwszym impulsem było zapoznanie się z historią Żółwi tj. eksperymentu Richarda Dennisa i Williama Eckhardta, polegającym na tym, że nauczyli oni grupę dosyć przypadkowych osób jak być bardzo skutecznymi traderami. Będę o tym jeszcze pewnie pisał. Poza tymi kontraktami, zajmowałem też ostatnio pozycje na MW 20 (na spadki) i na certyfikatach na złoto. Natomiast, jeśli chodzi o akcje to, jeśli dobrze pamiętam, chyba od sierpnia udawało mi się powstrzymywać chęci łapania dołków i na razie się nie łamię:) Docelowo chciałbym tak zdywersyfikować moje inwestycje, żeby grać nie tylko na GPW, ale również na walutach i surowcach, ale na to na razie nie pozwalają mi ograniczenia czasowe.

Dlaczego ‘złoty środek’? Przyszło mi to do głowy, kiedy czytałem o zarządzaniu kapitałem i o ustalaniu wielkości pozycji - sęk w tym, żeby ryzykować tylko tyle ile można stracić, ale jednocześnie wystarczająco dużo, żeby potencjalny zysk miał dla Ciebie znaczenie. Jeśli o mnie chodzi to w dotychczasowych inwestycjach, biorąc poprawkę na brak doświadczenia, byłem raczej zachowawczy, i rzadko ryzykowałem więcej niż 2 procent kapitału w pojedynczej transakcji. Czasem mam wrażenie, że jest to podejście zbyt asekuranckie, ale każdy oczywiście musi znaleźć swój tak rozumiany ‘złoty środek’. Poza tym ‘złoty środek’ może być pewnie rozumiany znacznie szerzej, jako ideał umiarkowania w podejściu do inwestowania – czy to w odniesieniu do takiej kwestii jak namiętne ślęczenie przed monitorem i śledzenie każdej najmniejszej nawet zmiany notowań, czy do generalnego problemu poszukiwania równowagi między tymi podobno podstawowymi dla inwestorów uczuciami jakimi są chciwość i strach.

No, rozpisałem się trochę, ale we wpisie programowym przecież można:) Obiecuję, że kolejne wpisy będą już bardziej konkretne.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz